W zeszłym tygodniu kanał „Rossija’ zakończył emisję serialu o człowieku, którego niezwykły talent podziwiali wszyscy, którzy się z nim zetknęli. Tym fenomenalnym człowiekiem był Wolf Messing. Niemało stron z jego życiorysu było związanych z Mińskiem i okazuje się, że jeszcze żyją świadkowie spotkań z nim. Jednym z nich jest znany białoruski publicysta Nikołaj Amielczenko.
- Nikołaju, oglądałeś oczywiście film …
- Oczywiście, że tak! Interesowało mnie przede wszystkim, jak zostały przedstawione fakty z życia Messinga, o których wiedziałem od niego samego.
- Czyli, spotykałeś się z nim na koncertach nie tylko jako widz?
- Tak, byłem wtedy współpracownikiem „Czerwonej Zmiany” i udało mi się uzyskać wywiad z Messingiem. Było to 38 lat temu. Spotkanie odbyło się w BGU (Białoruski Uniwersytet Państwowy), cudem zdobyłem przepustkę. Był na sali, ale małe było prawdopodobieństwo, że ten niezwykły człowiek zniży się do rozmowy ze mną. A tymczasem, Messing wyczyniał na sali cudy. Na mnie, największe wrażenie zrobiła następująca sytuacja: wracając na scenę, zatrzymał się nagle obok pewnej damulki i cicho zapytał - „Dlaczego nie nosi pani pierścionka?” „Zgubiłam” - zmieszała się ta. „To nieprawda, rozstaliście się z mężem. Po części, z pani winy. Prawda?” – „Tak” – kobieta spuściła wzrok. „Proszę nie tracić nadziei - uspokoił ją Messing - wszystko uładzi się”. Potem wszedł na scenę, przeszedł się po niej kilka razy, twarz jego nagle sposępniała: „Kobieta w piątym rzędzie pomyślała, że bardzo trudno być żoną Messinga”…
- I w jaki sposób udało się tobie porozmawiać z nim?
- Drżąc jak jesienny liść, zapukałem do niego po koncercie. Siedział w głębokim fotelu i o czymś myślał. Na moją prośbę, kazał podejść bliżej i wyciągnąć ręce. Dotknąwszy ich, pozwolił zadawać pytania… w myślach. On je powtarzał na głos i odpowiadał.
- I co z tego, czego się dowiedziałeś, zostało przedstawione w filmie?
v - Prawie wszystko. Między innymi to, jak on będąc gapowiczem, okręcił dookoła palca kontrolera pociągu… Właściwie, zgodnie z jego wypowiedzią, wtedy po raz pierwszy zrozumiał, że posiada silny dar sugestii. Mówił mi o swojej przepowiedni zagłady Hitlera i o tym, jak uciekł z nazistowskiego więzienia. O tym, jak na podstawie czystej kartki papieru otrzymał w Centralnym Banku sto tysięcy rubli. W filmie, co prawda, wszystko to załatwiono według reguł filmowych… Poza tym: na moje pytanie o dzieci, powiedział, że ma ich ponad setkę - on objął patronat nad domem dziecka. A po wojnie, adoptował Bohatera Związku Radzieckiego K. F. Kowalewa, który na zakupionym z oszczędności Messinga samolocie, strącił ponad trzydzieści maszyn nieprzyjaciela – to, także jest w filmie.
- Czy według ciebie, aktor jest podobny do Messinga?
- O tak. Podobieństwo jest ogromne.
- Czy podczas waszej rozmowy Messing wywyższał się albo popisywał?
- Nie, no co ty! Promieniowała od niego autentyczna dobroć. Był człowiekiem bardzo komunikatywnym. Takim też przedstawiono go w filmie.
- A czy trafiały mu się na koncertach wpadki? Pytałeś go o to?
- Tak. Opowiedział mi, jak kiedyś musiał odgadnąć życzenie widza i kupił w kiosku 400 gram najdroższych cukierków, chociaż trzeba było kupić dwa razy mniej, tanich. Inny przypadek związany jest też ze słodyczami. Trzeba było odnaleźć wśród widzów-uczonych, pewną rzecz. Messing człowieka znalazł, ale niczego przy nim nie było. Wówczas Messing powiedział, że tą rzeczą był kawałeczek cukru, który uczony zjadł. Tak było w rzeczywistości, ale wpadka wiązała się tylko z cukrem – uczony, zjadł cukierek.
- Czy poprosiłeś Messinga o cokolwiek dla siebie?
- Oczywiście. Żegnając się, znowuż w myślach, poprosiłem o autograf i podsunąłem odwrotną stronę redakcyjnej legitymacji. Podpisał się i powiedział: „Proszę jej nie stracić, proszę jej strzec”. Tę uwagę, ze wzruszenia, puściłem mimo uszu. Następnego dnia była sobota, długo spacerowaliśmy z żoną po Mińsku, byliśmy w różnych miejscach… Kiedy przyszliśmy do domu, spostrzegłem, że nie mam legitymacji! Nieszczęście! Sprawdzałem wszystkie autobusy, tramwaje, którymi jeździłem, rozpytywałem kontrolerów, sprzedawców w sklepach do których zaglądałem – na próżno! A mimo wszystko, znalazłem ją i teraz – to najcenniejsza moja relikwia. Mam nadzieję, że już nigdy jej nie zgubię.
P.S. O szczegółach spotkania z W. Messingiem, można przeczytać w książce N. Amielczenko „Drogi i spotkania: Wiek osobistości”.
Wolf Messing podczas spotkania na koncercie w BGU. 1971 rok.
Wywiad przeprowadził Gienadij Morozow. Zdjęcie z archiwum Nikołaja Amielczenko.
źródło http://vminsk.by/news/26/59823/
Tłumaczenie tekstu na zasadzie współpracy z portalem wolf-messing.manifo.com Tadeusz Rubnikowicz który jest tłumaczem książki Eduarda Wołodarskiego „Wolf Messing widzący przez czas” na podstawie której powstał serial.