W poszukiwaniu śladów po jasnowidzu Wolfie Messingu
Misja specjalna zastępcy ambasadora Rosji w Polsce Dmitrija Polanskiego.
Władze podwarszawskiego miasta zgotowały dyplomacie powitanie w ratuszu. Burmistrz Dariusz Zieliński zaprosił go na śniadanie w saloniku na piętrze. Miejsca przy stole zajęli m.in. senator PiS z tego okręgu Piotr Andrzejewski i Henryk Prajs, ocalały z Holocaustu mieszkaniec Góry Kalwarii. Dmitrij Polanski zdradził szczegóły swojej misji: - Reprezentuję bardzo dużą grupę osób z Rosji, które interesują się postacią Wolfa Messinga. Kiedy trzy lata temu wyjeżdżałem na placówkę do Polski, wielu znajomych pytało: "Wiesz, że tam urodził się Messing?". W moim kraju jest on bardzo popularny, ale też kontrowersyjny. Otacza go ludowa legenda człowieka o nadzwyczajnych właściwościach, a równocześnie niektóre fakty z jego życia, opisane w "Memuarach" wydanych jeszcze w ZSRR, wydają się zmyślone. Ukazała się też druga książka biograficzna, w której wychodzi on na oszusta. Pomiędzy tymi skrajnościami nie mamy nic. Najmniej znamy fakty z jego życia w Polsce - mówił Polanski.
Jasnowidz z Góry Kalwarii
Problem w tym, że Wolf Messing, choć pochodził z Góry Kalwarii i do wybuchu II wojny światowej mieszkał w Polsce, jest w naszym kraju niemal zapomniany. Co innego w Rosji, gdzie poza wydaniem dwóch wspomnianych książek zrealizowano dwa filmy o jasnowidzu. Niedawno tamtejsza telewizjapokazała serial "Wolf Messing - widząc przez czas" w reż. Władimira Krasnopolskiego będący rosyjsko-polską koprodukcją. Pierwszą "rozbieraną" rolę zagrała w nim Edyta Herbuś. Film stał się w Rosji hitem, za to naszą aktorkę spotkała reprymenda ze strony polskich internautów.
Dmitrij Polanski przyznał, że przeczytał wszystko, co na świecie ukazało się na temat Messinga. - To fascynująca postać - stwierdził.
W życiorysie Wolfa Messinga pewnych informacji jest niewiele. Nie ulega wątpliwości, że urodził się w 1899 r. w ubogiej żydowskiej rodzinie w Górze Kalwarii. Żydzi stanowili wtedy większość mieszkańców tego miasteczka. Miała tu swój dwór słynna dynastia cadyków Alterów. W Górze Kalwarii mały Wolf chodził do szkoły religijnej (chederu), potem ojciec zapisał go do wyższej szkoły talmudycznej (jesziwy), gdzie chłopiec ujawnił nieprzeciętną pamięć, ale też dziwnie się zachowywał. Rozmawiał np. z wyimaginowanymi osobami. W końcu uciekł z domu. Jak czytamy w jego biografii, bez biletu dojechał do Berlina, gdzie niezwykłe zdolności rozpoznał u niego psychiatra dr Abel. Messing potrafił przepowiadać przyszłość, przekazywać polecenia za pomocą myśli i odszukiwać ukryte przedmioty. Występował w wędrownych cyrkach jako hipnotyzer i fakir. Jego rosnąca sława zwróciła ponoć uwagę Alberta Einsteina i Zygmunta Freuda, którzy mieli przeprowadzać z nim eksperymenty. Niedługo przed wybuchem II wojny światowej w czasie jednego z występów w Warszawie Messing przepowiedział Hitlerowi klęskę, jeśli ten zaatakuje Związek Radziecki. Po zajęciu miasta przez Niemców pojawiły się ulotki oferujące nagrodę za wydanie jasnowidza. Wtedy ten uciekł do ZSRR. Tam szybko znalazł się w orbicie najwyższych władz. Z jego usług korzystał nie tylko Stalin, ale też dowództwo Armii Czerwonej. Przewidział m.in. zwycięstwo w wojnie z Niemcami. Zmarł w Moskwie w 1974 r. Pochowano go na Cmentarzu Wostriakowskim.
Ostatni, co go pamięta
Dmitrij Polanski po raz pierwszy przyjechał do Góry Kalwarii pół roku temu. Incognito. Sądził, że odnajdzie tu przedmioty związane z jasnowidzem, choćby pamiątkowe tablice. Wyjechał rozczarowany. Napisał więc list do urzędu miasta z prośbą o pomoc.
- Obywatele Rosji, przyjeżdżając do Polski, na pewno chcieliby zobaczyć, gdzie mieszkał Messing w dzieciństwie - mówił dyplomata.
- Żadnych dokumentów źródłowych nie mamy. Nasze miejskie archiwum trafiło do Grodziska Maz. Współcześni mieszkańcy o jasnowidzu wiedzą tylko tyle, ile przeczytali niedawno w lokalnej prasie. Jedynym "dokumentem" jest pan Prajs - wskazał burmistrz Dariusz Zieliński.
Liczący 94 lata Henryk Prajs wspominał Messinga: - Widziałem go kilka razy. Byłem dużo młodszy, przyjaźniłem się z jego przyrodnim bratem Motkiem. Znałem jego ojca. To był religijny człowiek, dostarczał ryby do dworu cadyka. Wolf źle się tu czuł. Nie lubiła go macocha. W środowisku żydowskim był źle traktowany. Uciekł w nocy. Kiedy potem przyjeżdżał odwiedzać rodzinę, to zjawiał się zawsze wieczorem, żeby nie zwracać na siebie uwagi. A my z chłopakami krzyczeliśmy za nim: "Messing mesjasz!".
Rosyjski gość odwiedził dom przy ul. św. Antoniego. Tam na piętrze mieszkała rodzina Messingów, a dziś są biura miejskich instytucji. Był też w synagodze i na żydowskim cmentarzu. Przy obiedzie padły deklaracje wspólnego przywracania pamięci o jasnowidzu z Góry Kalwarii.
- Trzeba wokół Messinga coś zrobić. On jest naszym niewykorzystanym atutem - ubolewał Wiesław Nowak z referatu rozwoju i promocji miasta (napis na jego wizytówce w kolorze fiołkowym: "psycholog astrolog"). Rzucił propozycję: - W jego dawnym mieszkaniu mogłoby powstać światowe centrum jasnowidzenia!